Akcesoria rowerowe

środa, 24 września 2014

II Bieg Leśne Dukty. Lipka 20.09.2014

W sobotę 20 września 2014 wziąłem udział w II Biegu Leśne Dukty w Lipce. Bazę zawodów ulokowano przy zmodernizowanym lipkowskim basenie. Dystans trasy 5 km poprowadzono w terenie leśnymi ścieżkami- jak w nazwie zawodów.Trasę zmodyfikowano względem ubiegłego roku. Pogoda tego dnia dopisywała- było słonecznie i wyjątkowo ciepło jak na tę porę roku. Przyznam, że początkowo biegło mi się dość ciężko. W końcu to dystans dla sprinterów, a mi jednak pasują dłuższe dystanse, gdzie mam już wypracowaną wytrzymałość. Imprezę potraktowałem na spokojnie jako aktywne, krótkie spędzenie popołudnia. Spotkałem też kilku znajomych biegaczy ze Złotowa. Należy zaznaczyć bardzo dobrą, sprawną organizację biegu oraz oznakowanie i zabezpieczenie trasy, a do tego fakt, że nie pobierano opłaty za udział. Warto wspomnieć, że na imprezę zaproszono znanego lekkoatletę Sebastiana Chmarę. Wszyscy uczestnicy biegu otrzymali ładne, pamiątkowe medale oraz ciepły posiłek. Warto było wziąć udział II Biegu Leśne Dukty w Lipce- kameralnych zawodach, które mają perspektywy rozwoju i które będę miło wspominał.

Miejsce: 14 w kat M3, 44 open na 131 sklasyfikowanych zawodników
Czas: 24:36
dystans: 5 km, teren: leśne dukty.


Fot.: Karol Potapowicz, www.zlotowskie.pl, Daniel Wiśniewski

czwartek, 18 września 2014

VIII Mistrzostwa Piły w Kolarstwie Szosowym- 14.09.2014

Już po raz piąty wziąłem udział w tytułowej imprezie, którą bardzo lubię, gdyż jazda na szosie jest mi bliska. Start i metę ulokowano na ulicy Mickiewicza w Pile, a biuro zawodów w pobliskiej hali sportowej MOSiR. Postanowiłem wystartować i sprawdzić się w kategorii "Amator", gdyż moja forma jest ostatnio średnia, żeby pościgać się z Mastersami.Trasę poprowadzono ulicami Piły po 5 rundach o długości 7 km. Przed godz. 14 zgodnie  stajemy na linii startu. Tradycyjnie sprawdzanie z kim przyjdzie jechać. Ustawiłem się w pierwszej linii, żeby zająć dobrą i  bezpieczną pozycję na początku zawodów Po pewnym oczekiwaniu i i opóźnieniu ruszamy bardzo mocnym tempem. Trzeba bardzo uważać na początku, bo jadą kolarze o różnych umiejętnościach, trzeba być skupionym i mieć oczy dookoła głowy. Staram się być czujny szczególnie przy wejściach w zakręty. Na ulicy Koszalińskiej w pewnym momencie osiągamy prędkość około 60 km/h. Trasa ciekawa, fragmentami trudna, a przy tym interwałowa i nie dająca za bardzo odpocząć. Zakręty o 90 stopni na których trzeba mocno i ostrożnie zwalniać, kilka podjazdów, zjazdów i rond. Tempo i styl jazdy można porównać do zawodów xc w mtb. Jechałem początkowo z przodu co kosztowało mnie dużo energii. Chyba za bardzo się "podpaliłem" na początku i czułem "ogień" w płucach. Peleton po pierwszym okrążeniu się rozciąga. Z kilkoma kolarzami nie możemy dogonić już zasadniczej, czołowej grupy. Jedziemy tak początkowo w kilka osób, a do zmian ci kolarze nie są za bardzo skorzy. Mówię, żeby dawali zmiany, a jeden z nich odpowiada mi: "Ty prowadź, bo ja nie mam siły i mam kryzys". A co to ja niby nie mam kryzysu?  Zwalniam na moment, żeby ich sprawdzić, ale niestety przychodzi mi samemu nas ciągnąć i do tego momentami pod wiatr. Staram się jechać jak najmocniej, ale niestety moi towarzysze liczą tylko na przewiezienie się na kole… W momencie przejeżdżania każdego okrążenia kibice nas dopingują co bardzo cieszy :) i wyzwala dodatkowe pokłady energii, a spiker komentuje nasz przejazd. W pozostałych częściach Piły mieszkańcy także nam kibicują. To fajne uczucie mieć możliwość ścigania się po pustych i zabezpieczonych przez organizatora ulicach. Gdy zostaje ostatnie okrążenia oznajmione dzwonkiem, zachowuję zdwojoną uwagę, w szczególności na podjazdach, żeby nikt nie próbował mi odjechać. Kontroluję sytuację na przedzie. Wiem, że zaraz rozpocznie się sprint i muszę wykazać się refleksem. Na ostatnich kilkuset metrach następuje sprint. Cisnę do oporu rzucając na boki rowerem. Nie mam zamiaru się dać wyprzedzić. Słyszę spikera. Z zajętego miejsca i czasu jestem średnio zadowolony. W kolarstwie szosowym duże znaczenie ma zgodna współpraca, czego zabrakło, całe zawody praktycznie jechałem sam na przedzie grupy, a początek wyścigu nie ułożył się tak jak planowałem. Z pewnością warto było wziąć udział w dobrze zorganizowanych w VIII Mistrzostwach Piły w Kolarstwie Szosowym.
Wyniki:
27 miejsce open na 56 sklasyfikowanych kolarzy w kat. Amator
22 miejsce w kat. 30+
czas: 1:01:01
dystans 35 km.

WYNIKI

Fot.: Lidia P.

wtorek, 2 września 2014

III Bieg Piasta Kołodzieja w Złotowie- 10 km. 31.08.2014

31 sierpnia 2014 r. w ostatnią (piątą!) niedzielę miesiąca wziąłem udział w III edycji Biegu Piasta Kołodzieja w Złotowie na dystansie 10 km. Bieganie traktuję jako dodatek do treningu kolarskiego i ogólnorozwojowego, dlatego nie nastawiałem się na osiągnięcie wyśrubowanego wyniku. Wiadomo, że specjaliści od biegania mają lepsze wyniki. Chciałem sprawdzić się na znanej mi szybkiej, asfaltowej trasie. Ponadto bieg potraktowałem jako sympatyczne, aktywne spędzenie niedzieli w dobrym towarzystwie sportowców. Trasa wiodła spod złotowskiego Starostwa Powiatowego przez ronda w kierunku szpitala. Dalej prosto w pobliżu zjazdu na Piłę i dwa okrążenia promenadą nad Jeziorem Miejskim, a następnie powrót. Motywujący i dający dodatkowe pokłady sił był doping kibiców. Miłym akcentem były ładne, pamiątkowe medale dla uczestników biegu, których sklasyfikowano 259. Cieszy fakt, że coraz więcej mieszkańców naszego miasta i powiatu uprawia sport oraz przejawia aktywność fizyczną. W ostatnim czasie w tej kwestii dużo zmieniło się na lepsze. Na pewno wywarła na to wpływ m.in. złotowska promenada, jak również wzrost świadomości społecznej. III Bieg Piasta w Złotowie oceniam jako imprezę dobrze zorganizowaną i potrzebną, która na stałe wpisała się w kalendarz zawodów sportowych.

Miejsce: 41 w kat. M3, 122 open, czas: 00:48:11, dystans 10 km
Fot.: Marek Moczarski, internet, archiwum własne.

niedziela, 29 czerwca 2014

Wyrzysk- Grand Prix Wielkopolski w Maratonach MTB- 15.06.2014

W niedzielę 15 czerwca 2014 r. wziąłem udział w kolejnej edycji cyklu Grand Prix Wielkopolski w Maratonach MTB. Na starcie obydwu dystansów mini i mega stanęło blisko 400 zawodników. Wybrałem krótszy dystans (ok. 39 km). Pierwsze kilka kilometrów na trasie to jazda po szosie w peletonie z prędkością w końcówce asfaltu dochodzącą do 60 km/h. Na zawodach MTB to niezbyt szczęśliwe rozwiązanie, żeby start zaczynał się od razu zjazdem ( tak było też w Krzywej Wsi), a nie wszyscy zawodnicy potrafią odpowiednio zachować się w peletonie. Na jednym z szosowych zakrętów doszło do groźnego wypadku, w którym uczestniczyło kilku znajomych kolegów kolarzy, którzy odnieśli poważne i bolesne kontuzje, a przy tym straty w sprzęcie. Mając w oczach ten wypadek, jakoś odeszła mi w tym momencie ochota na prawdziwe ściganie w Wyrzysku i pomyślałem, że nie mam zamiaru też tak skończyć, po co mi to i w imię czego... Postanowiłem jechać swoim tempem- nie znaczy że wolno, ale konkretnie dość mocno i dla samej przyjemności jazdy. Po chwili nastąpił wjazd w teren i zaczęła się pierwsza selekcja. Z ciekawszych fragmentów wyrzyskiej trasy warto odnotować wjazd i zjazd serpentynami na Dębową Górę, który stanowi charakterystyczny element maratonu mtb w Wyrzysku oraz szutrowe długie podjazdy i zjazdy. Miejscami czułem się jak w prawdziwych górach. Trasa była naprawdę ciekawie opracowana- wymagająca od kolarza kondycji i umiejętności technicznych. Do tego bardzo dobrze oznakowana i zabezpieczona. Ogólnie bardzo podobała mi się. Polecam tamte rejony. Warto wracać na trasy MTB w okolicach Wyrzyska.
 

Mój wynik (dystans mega): 43 w kat. M3 na 107, - 110 open na 272 sklasyfikowanych kolarzy, czas: 1:43:28

WYNIKI MINI

Z teamowym kolegą Rafałem Przybylskim ( z prawej)- redaktorem naczelnym wortalu XC-MTB.info
Moment startu do dystansu 40 km

piątek, 20 czerwca 2014

"Pętla Drawska"- Choszczno 14.06.2014

1 czerwca 2014 r. wziąłem udział w ważnym dla mnie maratonie szosowym zaliczanym do Pucharu Polski- mianowicie "Pętli Drawskiej" jak nazwano trasę maratonu. Wspomnę, że we wrześniu 2012 r., zająłem tam 2 miejsce open na dystansie 154 km, dlatego ten wyścig jest tak szczególnie dla mnie ważny. Stanowi on dla mnie maraton szosowy sezonu. Start i meta zostały usytuowane w Choszcznie (woj. zachodniopomorskie). Tego dnia moja kondycja pozostawiała trochę do życzenia tj. krótki sen i ogólne zmęczenie. Wybrałem dystans mega, czyli 154 km. Grupy liczyły 10 osób, które startowały w odstępach 3 minutowych. Skład mojej grupy był najmocniejszy ze wszystkich, co dawało dobrą prognozę na osiągnięcie dobrego rezultatu końcowego. Znajomy kolarz Romek ze Szczecina, który także w niej jechał stwierdził, że na początku będzie trudno z nimi wysiedzieć w ogóle na kole.Wystartowaliśmy równo o godz. 10:30- widać było bardzo ciemne chmury i zaczął padać deszcz. Przez miasto pilotował nas motocyklista i praktycznie już w tym momencie rozpoczęła się gonitwa. Starałem się jechać rozsądnie i bezpiecznie, a tym samym rozpoznać zachowania jadących ze mną kolarzy. Faktycznie trudno było się utrzymać na kole bez rozgrzewki,a tempo dochodziło do 50 km/h. Tak jak wspominałem moja dyspozycja była taka sobie. Po ok. 8 km "przytkało" mnie, puściłem koło i zacząłem jechać sam. Pomyślałem co tam, będę jechał swoim i jednocześnie mocnym tempem. Jadąc w deszczu systematycznie zacząłem wyprzedzać coraz więcej zawodników startujących w grupach przede mną. Nie zdołali utrzymać mi się na kole. Z każdą minutą nabierałem mocy i jechało mi się coraz lepiej. Na ok. 25 km pogoda polepszyła się i przestał padać deszcz. Na 40 km cicho i niespodziewanie na dużej prędkości "wchłonął" mnie nadciągający z tyłu peleton, składający się z około 20 osób. Moje tempo jazdy oczywiście wzrosło, jadąc w takiej grupie można było efektywniej gospodarować siłami. Prędkość jazdy była zmienna, na podjazdach niektórzy próbowali ucieczek, ale byli po chwili "kasowani" przez peleton. W ten sposób wiedziałem, że na razie taka taktyka nie sprawdzi się. Trasa była mocno interwałowa i urozmaicona- szczególnie w okolicach Drawska Pomorskiego: długie podjazdy i zjazdy na dużych prędkościach, kiedy to szczególnie trzeba było zachować ostrożność jadąc w dużej grupie. Tu nie ma miejsca na popełnienie błędu...I tak mijały kolejne kilometry. Współpracowałem z kilkoma mocnymi kolegami kolarzami dając równe zmiany, jednakże niektórzy próbowali tylko się wozić na kole. Ale i tak ich kondycja została zweryfikowana i po czasie odpadali po mocniejszych zrywach czy podjazdach. Dojechaliśmy do znajomej miejscowości Łobez. Tam na bruku poluźniła mi się pompka w uchwycie, zaczęła odbijać się od ulicy i w pewnym momencie zahaczyła o koło (dobrze, że go nie zablokowała! ), przez co straciłem czujnik prędkości. Wyszarpałem pompkę z uchwytu i włożyłem do kieszonki koszulki. Od 90 km nie wiedziałem z jaką jadę prędkością i ile zostało do końca. Sugerowałem się tylko zegarkiem. Co jakiś czas pytałem kolarzy o pokonany dystans i czas.W miejscowości Węgorzyno znajdował się bufet. Miałem chwilę zawahania czy skorzystać...Jednak nie stanąłem. Cześć kolarzy postanowiła stanąć uzupełnić zapasy. Ci którzy pojechali dalej w tym i ja, postanowili spróbować ucieczki. Tempo jazdy znacznie wzrosło a było to już ponad 100 km jazdy. Każde interwałowe szarpnięcie już mocno męczyło. Było to także widać po zachowowaniu innych, a zmiany były coraz krótsze. Jakoś to wytrzymałem. Było nas stopniowo coraz mniej, a wysiłek jednak dawał o sobie znać. Wjechaliśmy do miejscowości Recz. Pozostało do mety kilkanaście kilometrów. Tu trzeba było zachować zarówno czujność jak i racjonalnie gospodarować siłami, żeby w końcówce nie zepsuć wyścigu i odnieść dużych strat. Ostatni długi podjazd pokonałem na blacie jadąc na stojąco z 2 kolarzami. Widać było już zabudowania Choszczna. Jeszcze rondo, zakręt w lewo, krótki sprint i wjechałem na metę pierwszy z naszej trójki. Na mecie  uściski dłoni, gratulacje za wspólnie włożony wysiłek, dobrą jazdę i satysfakcja z pokonania kolejnej edycji "Pętli Drawskiej". Z pewnością zawody szosowe organizowane w Choszcznie to impreza bardzo dobrze zorganizowana, a dodając do tego bogaty pakiet startowy i niepowtarzalną atmosferę kolarską podczas wyścigu, z całą pewnością stwierdzam, że warto brać udział w "Pętli Drawskiej".

Mój wynik: (dystans: mega- 154 km)
20 miejsce open na 114 sklasyfikowanych kolarzy
12 miejsc w kat. M3
Czas jazdy: 4 godz. :20 min.:46 sek.
Prędkość średnia: 35 km/h

środa, 11 czerwca 2014

Wyścig kolarski "Dni Młodości" w Debrznie- kryterium i wyścig: 7-8.06.2014

7 czerwca 2014 r. wziąłem udział w kryterium ulicznym w ramach XXI "Dni Młodości" w Debrznie ( woj. pomorskie, pow. człuchowski ). Zawody zorganizował ks. Bartłomiej Przybylski- dawniej zawodnik LKS Drogowiec ze Złotowa. Pętla o długości 1 km x 10 okrążeń, poprowadzona ulicami miasta nie pozwalała odpocząć, cały coś się  działo. Tempo można porównać do XC w MTB, przez co część kolarzy "przytkało". Szczególnie odcinek bruku o dużym nachyleniu miał kluczowe znaczenie do przebiegu wyścigu i  pozostanie na długo w pamięci kolarzy. Był on widowiskowy dla kibiców, którzy dopingowali wszystkich zawodników do mocnej jazdy. To było takie "Roubaix" w Debrznie, a i statuetki dla najlepszych kolarzy były odpowiednio przygotowane w formie kostek brukowych. Uczestnicy kryterium prezentowali wysoki poziom i nie były to przypadkowe osoby.
Zająłem 7 miejsce na 16 startujących zawodników w kryterium ulicznym.

8 czerwca 2014 r. w niedzielę odbyła się druga część ścigania po szosie, czyli wyścig ze startu wspólnego na dystansie 38 km po okolicznych miejscowościach gminy Debrzno (o Puchar Komendanta Straży Miejskiej). Tempo od samego początku bardzo wysokie momentami na zjazdach 60 km/h. Drugi podjazd w Debrznie w kierunku Starego Gronowa "ustawił" poszczególnych zawodników w peletonie, który się podzielił. Początkowo jechałem w małej grupie po zmianach, ale stopniowo doganialiśmy kolarzy jadących przed nami i zbieraliśmy ich. Szczególnie sympatycznie zapadli mi w pamięci kibice mijanych miejscowości, gdzie były zorganizowane lotne premie. Kibice gorąco i aktywnie dopingowali przejeżdżających kolarzy, przez co mogłem poczuć atmosferę Pro Tourowych wyścigów :).
Zająłem 14 miejsce na 50 kolarzy open.
Podsumowując, zawody kolarskie w Debrznie uważam za bardzo dobrą imprezę tak pod względem organizacyjnym jak i panującej atmosfery wśród kolarzy oraz kibiców.





Fot.: Sławek, Agnieszka S., archiwum własne

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Złotów- Krzywa Wieś,II Krajna Maraton- Gogol MTB- 1.06.2014

1 czerwca uczestniczyłem w kolejnej edycji Bikecross Maraton Gogol MTB z cyklu Grand Wielkopolski. Ta edycja miała dla mnie szczególny, lokalny charakter gdyż odbyła się w Krzywej Wsi koło Złotowa pod nazwą "II Krajna Maraton MTB". Ponadto miała rangę mistrzowską, gdyż kolarze walczyli o koszulki Mistrzostw Wielkopolski. Edycja zapowiadana jako jeden z bardziej "górskich" maratonów MTB w tegorocznej edycji. Dużo w tym prawdy, gdyż profil trasy i jego interwałowa charakterystyka wymagała technicznych umiejętności jazdy i mocnej kondycji. Dyrektorem zawodów i organizatorem był Wiesław Fidurski. Wybrałem krótszy dystans ok. 40 km. Początek trasy został zmieniony w stosunku do ubiegłorocznej edycji i był poprowadzony szerokim, szutrowym zjazdem. Niestety na tym fragmencie, gdzie w peletonie widoczność w tumanach była bardzo mała, miało miejsce kilka groźnych wypadków. Kolega Andrzej T. zaliczył upadek, a poważna kontuzja nogi wyeliminowała go z zawodów na początku. Przebieg trasy znany mi od dawna, bardzo, ciekawy, malowniczy i urozmaicony. Słynna Brzuchowa Góra, okolice Kiełpina i końcowy podjazd po bruku to stałe elementy tego wyścigu zapadające na długo w pamięć. Jechało mi się dość dobrze, w czym pomagał na podjazdach lekki rower. Warto podkreślić dobre oznakowanie trasy i jej zabezpieczenie. Podsumowując II Krajna Maraton MTB w Krzywej Wsi, z całą pewnością można udać ją za bardzo udaną imprezę tak pod względem organizacyjnym jak i panującej atmosfery wśród kolarzy, a także mieszkańców, którzy gościnnie przyjęli sportowców.

Wynik:
Dystans ok. 40 km
16 miejsce w kat. M3/ 69 sklasyfikowanych kolarzy
41 miejsce open/ 215 sklasyfikowanych kolarzy
czas: 1:49:00

W oczekiwaniu na start...
Złotowska ekipa kolarzy.
Początkowy zjazd w tumanach kurzu, na którym jechało się niczym we mgle.
Podjazd w Krzywej Wsi
Fot.: Sławek, internet

niedziela, 11 maja 2014

VIII Złotowski Bieg Zawilca- 10.05.2014

Dzisiaj kolejna relacja z zawodów biegowych. Stało się już tradycją w Złotowie, iż od 8 lat odbywa się "Złotowski Bieg Zawilca", mający dużą renomę w regionie. 10 maja w sobotę postanowiłem wziąć udział w VIII już edycji tego biegu, a dodam, że uczestniczyłem we wszystkich. Jako, że dominującą u mnie dyscypliną sportu jest kolarstwo, to w zawodach wziąłem udział bez szczególnego nastawiania się na wynik. Potraktowałem to bardziej jako sympatyczne spotkanie towarzyskie ze znajomymi i oczywiście także jako pewien rodzaj treningu i aktywności. Reprezentowałem drużynę "lill-sport 2" w charakterystycznych, żółtych koszulkach. Tego dnia w biegu głównym uczestniczyło około 900 osób (padł rekord), co spowodowało, że na starcie i na pierwszych metrach było dość tłoczno, a przy tym trzeba było się przebijać dynamicznie do przodu, aby wypracować dobrą pozycję na dystansie 5,1 km jaki liczył bieg. Dodam, ze trasa została wydłużona i zmodyfikowana w stosunku do tych z lat poprzednich. Akurat mi osobiście to pasowało i uatrakcyjniło bieg. Biegaczy dopingowało wielu kibiców na trasie co dawało dużo motywacji. Każdy z uczestników otrzymał pamiątkową koszulkę, a na zakończenie po dekoracjach zwycięzców w poszczególnych kategoriach odbyło się losowanie atrakcyjnych nagród.

 Mój wynik:
czas 0:22:48 (netto 0:22:34)
miejsce w kat. M3: 43 na 172
miejsce open: 140 na 820 sklasyfikowanych biegaczy, którzy ukończyli zawody
drużynowo "lill sport 2"- 4 miejsce



Fot.: Lidia P.

czwartek, 8 maja 2014

Bikecross Maraton Gogol MTB- Połczyn Zdrój- 4.05.2014

4 maja 2014 r. w Połczynie Zdroju (woj. zachodniopomorskie) wziąłem udział w kolejnych zawodach kolarskich z cyklu Bikecross Maraton Gogol MTB. Połczyn zawsze wzbudza we mnie emocje, gdyż jeździłem tam jeszcze od 2007 roku za pamiętnej, kultowej, błotnej edycji szczecińskiego cyklu Gryf Maraton w tymże roku. W sumie byłem tam wcześniej 4 razy i za każdym razem przytrafiały mi się jakieś nieprzyjemne „przygody”. Jadąc do Połczyna po raz piąty miałem nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Znam te trasę i wiedziałem, że nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Trasa wymagająca umiejętności technicznych w prowadzeniu roweru i skupienia. Słynne wzniesienia na początku- „Trzy Garby”, wąwóz z rzeczką w tle czy trawersujące single tracki w ciemnych lasach jak również szerokie szutrowe podjazdy i zjazdy to stałe elementy tego maratonu MTB. Można poczuć się niczym w górach, co pewnie może zaskoczyć niejednego kolarza z Wielkopolski. Start umiejscowiono w Parku Zdrojowym. Pogoda dopisywała i było sucho. Wybrałem dystans mini, liczący 50 km, co na charakterystykę opisywanych zawodów jest znacznym odcinkiem trasy. Podsumuję krótko moje odczucia z przebiegu zawodów. Kondycyjnie czułem się dobrze mimo niewyspania, a „noga dobrze podawała”. Na podjazdach radziłem sobie całkiem dobrze i wyprzedzałem wielu kolarzy, przy czym pomagał dodatkowo lekki rower. Natomiast traciłem na zjazdach, gdzie jechałem dość zachowawczo na trudniejszych odcinkach przez co cała wypracowywana wcześniej przeze mnie przewaga była tracona. Wspomnę, że w Połczynie Zdr. w 2011 roku mocno się poturbowałem, gdy zostałem „katapultowany” z roweru przy dużej prędkości. Stąd też wynikał mój styl jazdy na minionym maratonie. Przyznam, że jednak lepiej czuję się na trasach typowo szybkościowych, kondycyjnych i siłowych, gdzie nie ma wielu przeszkód na trasie. Osiągnięty przeze mnie wynik nie jest może specjalnie satysfakcjonujący. Imprezę w Połczynie i jej organizację oceniam dobrze, a każdy kolarz wie, że udział w wyścigu stanowi najlepszy trening i daje wskazówki do dalszego rozwoju sportowego.

WYNIK: dystans 50 km (mini) 24 miejsce w kat M3/ 77, 56 miejsce open/ 196, czas: 2:27:05

WYNIKI MINI (50KM)

WYNIKI MEGA (80KM)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

XVIII Bieg o Uśmiech Dziecka- Jastrowie 26.04.2014

W tytułowej imprezie biegowej uczestniczyłem po raz drugi. Trasę na dystansie 10 km liczącą 3 okrążenia poprowadzono ulicami Jastrowia. Profil posiadał w kilku miejscach długie podbiegi, co sprawiało, że trzeba było się dobrze wysilić podczas biegu. Pogoda tego dnia dopisywała, a w trakcie zawodów, można stwierdzić, że robiło się chwilami upalnie przy znacznym wysiłku. Na ostatnim okrążeniu wziąłem nawet butelkę wody co mi się rzadko zdarza. Przyznam, że te 10 km biegło mi się jakoś ciężej niż półmaraton 21 km, który także odbył się w Jastrowiu w marcu.
Podsumowując impreza dobrze zorganizowana, a przy tym kameralna, sympatyczna atmosfera i mocny doping kibiców na trasie, dzięki czemu mogłem wykrzesać więcej sił :) .

Wynik. czas: 0:48:56. 18 miejsce w kat. M3, 56 miejsce open na 116 zawodników,

środa, 16 kwietnia 2014

Bikecross Maraton Gogol MTB- Dolsk- 13.04.2014

6 kwietnia w wielkopolskim Dolsku k. Śremu uczestniczyłem w pierwszych zawodach MTB w sezonie 2014. Trasa znana mi z lat ubiegłych- o płaskim profilu, łatwa technicznie i szybka. W sam raz na rozpoczęcie i otwarcie ścigania w tym roku. Jak można było się spodziewać do Dolska przyjechało wielu kolarzy z bliższych i dalszych miejscowości. Dodam, że zadecydowałem, iż w tym sezonie w startach MTB będę brał udział na krótszych dystansach (po 3 latach), m.in. z uwagi na to, że część wyścigów szosowych, w których będę uczestniczył odbywa się dzień wcześniej. Starty na tych dystansach pomimo, że krótsze są bardzo wymagające kondycyjnie, a wysiłkowo zbliżone są do XC. Wyścig rozpoczął się przejazdem honorowym przez miasto w asyście policji. Było nerwowo i niebezpiecznie ze względu na duże zagęszczenie kolarzy i zakręty ulicami. Trzeba było zachować dużą czujność, żeby przedwcześnie nie skończyć rywalizacji. Po właściwym starcie rozpoczął się asfaltowy podjazd, co przyjąłem z ulgą, który pozwolił rozciągnąć dużą stawkę. Jednak po chwili utworzył się zator i kolarze stanęli przy „wąskim gardle” tj. wąskim wjeździe na pole. Ciekawym urozmaiceniem był podjazd i zjazd z punktu widokowego, co stanowiło swoistą, krętą sekcję XC. Przez pierwsze kilometry szaleńcze tempo dystansu trochę mnie przytkało. Po chwili doszedłem do siebie i współpracowałem z grupką kolarzy ( w tym jednym z mojego teamu XC-MTB.info), z którymi jadąc wyprzedzaliśmy kolejnych zawodników. Tempo mieliśmy całkiem mocne. Każdy miał jakąś funkcję do spełnienia. Dużo odrabiałem na płaskich, asfaltowych i wietrznych fragmentach- co przydało się z szosowego doświadczenia. Przydatna była względna znajomość trasy co pozwoliło dobrze gospodarować siłami i stosować odpowiednią taktykę. Na końcowych kilometrach udało się jeszcze wyprzedzić kilkunastu kolarzy. Ostatnimi rezerwami sił pocisnąłem mocno w korby na stojąco na piaszczystym podjeździe. Jeszcze znajomy, szybki fragment zjazdu do mety i koniec zawodów. Krótszy dystans ok. 41 km okazał się dla mnie optymalny. Tak naprawdę ten dystans był dłuższy o kilka km niż wcześniej zapowiadano. Wynik. 93 miejsce open na ok. 450 kolarzy, 29 m. w kategorii M3. Czas. 1:43:54. Z uwagi na profil trasy i wjazdy kolarzy w grupach z peletonu, różnice czasowe pomiędzy zajętymi miejscami nie były tak duże.

WYNIKI MINI
Chwila pozowania ;) do pierwszego startu w sezonie 2014.
Przez większość trasy współpracowałem z kolegą teamowym XC-MTB.info
Fot.: Archiwum własne, Mirek Sell

poniedziałek, 24 marca 2014

VI Maraton Jastrowski, czyli pokonywanie własnych granic.

Tym razem będzie o bieganiu, pomimo, że to blog kolarski. Wspomnę, że bieganie traktuję jako uzupełniający trening przygotowujący do nadchodzącego sezonu wyścigów. Stanowi dla mnie dodatek do ogólnorozwojowej aktywności i pewne urozmaicenie. Przeważnie treningowo pokonuję za jednym razem ok. 10 km, a na poprzednich zawodach biegowych były to dystanse 5-10 km. Zawsze fascynowały mnie długie dystanse, tak na rowerze jak i w biegach. Z racji tego, że 22 marca 2014 r. niedaleko, w Jastrowiu (północna Wielkopolska) odbywał się VI Maraton Jastrowski, postanowiłem wziąć w nim udział na dystansie półmaratonu (21 km). Przystępowałem do niego z pewną obawą, gdyż nie jestem typowym biegaczem, nigdy nie biegłem na takim dystansie, nie wiedziałem jak zareaguje mój organizm, a także obawiałem się ewentualnych kontuzji, które wykluczyłby mnie z aktywności na dłuższy czas. Z doświadczenia wiem, że mam wypracowaną wytrzymałość długodystansową. Dodatkową trudnością był fakt, że trasa w większości była poprowadzona w urozmaiconym terenie w okolicach Sosnowej Góry,a z pewnością nie było płasko i łatwo. To akurat mi odpowiadało, a trasa w sam raz na MTB ;). Moim głównym celem nie było zajęcie konkretnego miejsca, ale osiągnięcie czasu poniżej 2 godzin. Na starcie ustawiłem się z kolegami: Damianem A., Rafałem N. i Januszem S. Wszyscy ruszyli dość spokojnie co mi odpowiadało. Postanowiłem "nie podpalać się" od razu na początku, bo przecież jeszcze wiele przed nami. Po ok. 3 km dogoniłem Damiana i zastosowałem taktykę z zawodów kolarskich na szosie, która się sprawdziła. Kolega dał mi "zmianę" i biegłem tuż za jego plecami. Nadawał rytm biegu, który akurat mi odpowiadał. Mijaliśmy kolejnych zawodników. Cieszyłem się, bo tempo było dobre i zapas sił odpowiedni. Na podbiegach przydały się wypracowane treningi MTB. Po wbiegnięciu na koniec pierwszego okrążenia na 10 km, Damian podkręcił tempo (tak podobno biega się półmaratony, że drugą część pokonuje się szybciej). Dotrzymywałem mu tempa, ale było mi coraz ciężej i postanowiłem, że nie będę się wypalał i muszę zachować siły na drugą część biegu. Od 10 do 13 km miałem lekki kryzys, który dość szybko minął. Wstąpiły we mnie nowe pokłady energii i kolejne kilometry znanej trasy mijały szybko. Niedaleko mety udało mi się jeszcze wyprzedzić dwóch zawodników, których "zaatakowałem" dynamicznie i znienacka stosując przydatne taktyki kolarskie. Wbiegłem zadowolony na metę, gdy usłyszałem osiągnięty przeze mnie czas 1 godz. 46 min, a więc udało się :) pokonać mi kolejną, swoją granicę wytrzymałości sportowej. To duża satysfakcja dla mnie, zważywszy na fakt, że udział w półmaratonie był dla mnie debiutem na takim dystansie. Poza tym duże znaczenie ma też odpowiednie, pozytywne nastawienie psychiczne :). Kondycja dopisała i teraz wiem, że taki dystans odpowiada mi na przyszłość. Samą organizację VI Maratonu Jastrowskiego oceniam dobrze. Impreza miała dość kameralny charakter. Z plusów należy wymienić: sprawną organizację biura zawodów, bufety na trasie, ładny i elegancki pamiątkowy medal, torbę ze słodyczami i napojami na mecie, a do tego dwudaniowy obiad w pobliskiej restauracji :). Warto było spróbować swoich sił w półmaratonie.

Do biegu...Start!
                                                        Na terenowej trasie półmaratonu.





Na mecie z kolegami. Od lewej: Damian, Rafał, Janusz i Ja (autor bloga).

poniedziałek, 10 marca 2014

Kross Level B9 29'er po kompletnej przebudowie gotowy do ścigania!

Jeżdżąc na tytułowym Krossie w poprzednim sezonie, wiedziałem, że będzie to z czasem mój docelowy rower do ścigania. W szczególności ze względu na wysokiej jakości, lekką karbonową ramę o wadze 1100 g o "racingowej" geometrii i walorach estetycznych ;). Jeździłem wówczas na seryjnej wersji Krossa Level B9, która miała potencjał do "zrzucenia wagi". W okresie zimowym, był czas, żeby zastanowić się nad ostateczną konfiguracją na sezon 2014. Postanowiłem przełożyć do Krossa lekkie komponenty z czerwonego Scotta Scale 29'er, w którego w swoim czasie zainwestowałem, zanim zostałem laureatem w konkursie Krossa.
Podsumowując w skrócie Kross Level B9 29'er otrzymał:
- kompletny napęd Shimano XT 2x10,
- amortyzator RS Reba RL 100 mm,
- sztyca Aerozine i siodelko Token,
- koła Shimano XT 29'er,
- nowe linki (Ashima) i pancerze (Jagwire),
Wspomnę, że po złożeniu wszystkiego w całość okazało się, że konieczny był zakup nowej tylnej przerzutki XT RD-M781 ze względu na to, że poprzednia była dość wymęczona i skrzywiona po poprzednim sezonie oraz przygodzie z patykiem. Nie można było ustawić precyzyjnie poszczególnych przełożeń, a wiadomo na wyścigu wszystko powinno działać perfekcyjnie i tak też podchodzę do kwestii sprzętowych. Znaczną część spraw związanych z serwisem wykonałem samodzielnie, a część wykonał kolega kolarz Piotr Nowacki z Piły (właściciel sklepu "Kolarz.pl").
W ostatni weekend 8-9 marca wykonałem pierwszy "chrzest bojowy" roweru podczas treningu w terenie ze Sławkiem i Andrzejem. Wypadł on bardzo pomyślnie i byłem pozytywnie zaskoczony, co dobrze rokuje na nadchodzące zawody. Przede wszystkim od razu odczuwalny jest spadek wagi roweru oraz bardzo dynamiczna charakterystyka jazdy z napędem 2x10. Oby jeszcze kondycja dopisywała (obecnie całkiem dobra) i noga dobrze podawała, a wszystko będzie jak być powinno ;).
Poniżej kilka zdjęć zmodernizowanego Krossa Level B9 29'er na sezon 2014.