Akcesoria rowerowe

piątek, 20 czerwca 2014

"Pętla Drawska"- Choszczno 14.06.2014

1 czerwca 2014 r. wziąłem udział w ważnym dla mnie maratonie szosowym zaliczanym do Pucharu Polski- mianowicie "Pętli Drawskiej" jak nazwano trasę maratonu. Wspomnę, że we wrześniu 2012 r., zająłem tam 2 miejsce open na dystansie 154 km, dlatego ten wyścig jest tak szczególnie dla mnie ważny. Stanowi on dla mnie maraton szosowy sezonu. Start i meta zostały usytuowane w Choszcznie (woj. zachodniopomorskie). Tego dnia moja kondycja pozostawiała trochę do życzenia tj. krótki sen i ogólne zmęczenie. Wybrałem dystans mega, czyli 154 km. Grupy liczyły 10 osób, które startowały w odstępach 3 minutowych. Skład mojej grupy był najmocniejszy ze wszystkich, co dawało dobrą prognozę na osiągnięcie dobrego rezultatu końcowego. Znajomy kolarz Romek ze Szczecina, który także w niej jechał stwierdził, że na początku będzie trudno z nimi wysiedzieć w ogóle na kole.Wystartowaliśmy równo o godz. 10:30- widać było bardzo ciemne chmury i zaczął padać deszcz. Przez miasto pilotował nas motocyklista i praktycznie już w tym momencie rozpoczęła się gonitwa. Starałem się jechać rozsądnie i bezpiecznie, a tym samym rozpoznać zachowania jadących ze mną kolarzy. Faktycznie trudno było się utrzymać na kole bez rozgrzewki,a tempo dochodziło do 50 km/h. Tak jak wspominałem moja dyspozycja była taka sobie. Po ok. 8 km "przytkało" mnie, puściłem koło i zacząłem jechać sam. Pomyślałem co tam, będę jechał swoim i jednocześnie mocnym tempem. Jadąc w deszczu systematycznie zacząłem wyprzedzać coraz więcej zawodników startujących w grupach przede mną. Nie zdołali utrzymać mi się na kole. Z każdą minutą nabierałem mocy i jechało mi się coraz lepiej. Na ok. 25 km pogoda polepszyła się i przestał padać deszcz. Na 40 km cicho i niespodziewanie na dużej prędkości "wchłonął" mnie nadciągający z tyłu peleton, składający się z około 20 osób. Moje tempo jazdy oczywiście wzrosło, jadąc w takiej grupie można było efektywniej gospodarować siłami. Prędkość jazdy była zmienna, na podjazdach niektórzy próbowali ucieczek, ale byli po chwili "kasowani" przez peleton. W ten sposób wiedziałem, że na razie taka taktyka nie sprawdzi się. Trasa była mocno interwałowa i urozmaicona- szczególnie w okolicach Drawska Pomorskiego: długie podjazdy i zjazdy na dużych prędkościach, kiedy to szczególnie trzeba było zachować ostrożność jadąc w dużej grupie. Tu nie ma miejsca na popełnienie błędu...I tak mijały kolejne kilometry. Współpracowałem z kilkoma mocnymi kolegami kolarzami dając równe zmiany, jednakże niektórzy próbowali tylko się wozić na kole. Ale i tak ich kondycja została zweryfikowana i po czasie odpadali po mocniejszych zrywach czy podjazdach. Dojechaliśmy do znajomej miejscowości Łobez. Tam na bruku poluźniła mi się pompka w uchwycie, zaczęła odbijać się od ulicy i w pewnym momencie zahaczyła o koło (dobrze, że go nie zablokowała! ), przez co straciłem czujnik prędkości. Wyszarpałem pompkę z uchwytu i włożyłem do kieszonki koszulki. Od 90 km nie wiedziałem z jaką jadę prędkością i ile zostało do końca. Sugerowałem się tylko zegarkiem. Co jakiś czas pytałem kolarzy o pokonany dystans i czas.W miejscowości Węgorzyno znajdował się bufet. Miałem chwilę zawahania czy skorzystać...Jednak nie stanąłem. Cześć kolarzy postanowiła stanąć uzupełnić zapasy. Ci którzy pojechali dalej w tym i ja, postanowili spróbować ucieczki. Tempo jazdy znacznie wzrosło a było to już ponad 100 km jazdy. Każde interwałowe szarpnięcie już mocno męczyło. Było to także widać po zachowowaniu innych, a zmiany były coraz krótsze. Jakoś to wytrzymałem. Było nas stopniowo coraz mniej, a wysiłek jednak dawał o sobie znać. Wjechaliśmy do miejscowości Recz. Pozostało do mety kilkanaście kilometrów. Tu trzeba było zachować zarówno czujność jak i racjonalnie gospodarować siłami, żeby w końcówce nie zepsuć wyścigu i odnieść dużych strat. Ostatni długi podjazd pokonałem na blacie jadąc na stojąco z 2 kolarzami. Widać było już zabudowania Choszczna. Jeszcze rondo, zakręt w lewo, krótki sprint i wjechałem na metę pierwszy z naszej trójki. Na mecie  uściski dłoni, gratulacje za wspólnie włożony wysiłek, dobrą jazdę i satysfakcja z pokonania kolejnej edycji "Pętli Drawskiej". Z pewnością zawody szosowe organizowane w Choszcznie to impreza bardzo dobrze zorganizowana, a dodając do tego bogaty pakiet startowy i niepowtarzalną atmosferę kolarską podczas wyścigu, z całą pewnością stwierdzam, że warto brać udział w "Pętli Drawskiej".

Mój wynik: (dystans: mega- 154 km)
20 miejsce open na 114 sklasyfikowanych kolarzy
12 miejsc w kat. M3
Czas jazdy: 4 godz. :20 min.:46 sek.
Prędkość średnia: 35 km/h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz