Akcesoria rowerowe

poniedziałek, 24 marca 2014

VI Maraton Jastrowski, czyli pokonywanie własnych granic.

Tym razem będzie o bieganiu, pomimo, że to blog kolarski. Wspomnę, że bieganie traktuję jako uzupełniający trening przygotowujący do nadchodzącego sezonu wyścigów. Stanowi dla mnie dodatek do ogólnorozwojowej aktywności i pewne urozmaicenie. Przeważnie treningowo pokonuję za jednym razem ok. 10 km, a na poprzednich zawodach biegowych były to dystanse 5-10 km. Zawsze fascynowały mnie długie dystanse, tak na rowerze jak i w biegach. Z racji tego, że 22 marca 2014 r. niedaleko, w Jastrowiu (północna Wielkopolska) odbywał się VI Maraton Jastrowski, postanowiłem wziąć w nim udział na dystansie półmaratonu (21 km). Przystępowałem do niego z pewną obawą, gdyż nie jestem typowym biegaczem, nigdy nie biegłem na takim dystansie, nie wiedziałem jak zareaguje mój organizm, a także obawiałem się ewentualnych kontuzji, które wykluczyłby mnie z aktywności na dłuższy czas. Z doświadczenia wiem, że mam wypracowaną wytrzymałość długodystansową. Dodatkową trudnością był fakt, że trasa w większości była poprowadzona w urozmaiconym terenie w okolicach Sosnowej Góry,a z pewnością nie było płasko i łatwo. To akurat mi odpowiadało, a trasa w sam raz na MTB ;). Moim głównym celem nie było zajęcie konkretnego miejsca, ale osiągnięcie czasu poniżej 2 godzin. Na starcie ustawiłem się z kolegami: Damianem A., Rafałem N. i Januszem S. Wszyscy ruszyli dość spokojnie co mi odpowiadało. Postanowiłem "nie podpalać się" od razu na początku, bo przecież jeszcze wiele przed nami. Po ok. 3 km dogoniłem Damiana i zastosowałem taktykę z zawodów kolarskich na szosie, która się sprawdziła. Kolega dał mi "zmianę" i biegłem tuż za jego plecami. Nadawał rytm biegu, który akurat mi odpowiadał. Mijaliśmy kolejnych zawodników. Cieszyłem się, bo tempo było dobre i zapas sił odpowiedni. Na podbiegach przydały się wypracowane treningi MTB. Po wbiegnięciu na koniec pierwszego okrążenia na 10 km, Damian podkręcił tempo (tak podobno biega się półmaratony, że drugą część pokonuje się szybciej). Dotrzymywałem mu tempa, ale było mi coraz ciężej i postanowiłem, że nie będę się wypalał i muszę zachować siły na drugą część biegu. Od 10 do 13 km miałem lekki kryzys, który dość szybko minął. Wstąpiły we mnie nowe pokłady energii i kolejne kilometry znanej trasy mijały szybko. Niedaleko mety udało mi się jeszcze wyprzedzić dwóch zawodników, których "zaatakowałem" dynamicznie i znienacka stosując przydatne taktyki kolarskie. Wbiegłem zadowolony na metę, gdy usłyszałem osiągnięty przeze mnie czas 1 godz. 46 min, a więc udało się :) pokonać mi kolejną, swoją granicę wytrzymałości sportowej. To duża satysfakcja dla mnie, zważywszy na fakt, że udział w półmaratonie był dla mnie debiutem na takim dystansie. Poza tym duże znaczenie ma też odpowiednie, pozytywne nastawienie psychiczne :). Kondycja dopisała i teraz wiem, że taki dystans odpowiada mi na przyszłość. Samą organizację VI Maratonu Jastrowskiego oceniam dobrze. Impreza miała dość kameralny charakter. Z plusów należy wymienić: sprawną organizację biura zawodów, bufety na trasie, ładny i elegancki pamiątkowy medal, torbę ze słodyczami i napojami na mecie, a do tego dwudaniowy obiad w pobliskiej restauracji :). Warto było spróbować swoich sił w półmaratonie.

Do biegu...Start!
                                                        Na terenowej trasie półmaratonu.





Na mecie z kolegami. Od lewej: Damian, Rafał, Janusz i Ja (autor bloga).

poniedziałek, 10 marca 2014

Kross Level B9 29'er po kompletnej przebudowie gotowy do ścigania!

Jeżdżąc na tytułowym Krossie w poprzednim sezonie, wiedziałem, że będzie to z czasem mój docelowy rower do ścigania. W szczególności ze względu na wysokiej jakości, lekką karbonową ramę o wadze 1100 g o "racingowej" geometrii i walorach estetycznych ;). Jeździłem wówczas na seryjnej wersji Krossa Level B9, która miała potencjał do "zrzucenia wagi". W okresie zimowym, był czas, żeby zastanowić się nad ostateczną konfiguracją na sezon 2014. Postanowiłem przełożyć do Krossa lekkie komponenty z czerwonego Scotta Scale 29'er, w którego w swoim czasie zainwestowałem, zanim zostałem laureatem w konkursie Krossa.
Podsumowując w skrócie Kross Level B9 29'er otrzymał:
- kompletny napęd Shimano XT 2x10,
- amortyzator RS Reba RL 100 mm,
- sztyca Aerozine i siodelko Token,
- koła Shimano XT 29'er,
- nowe linki (Ashima) i pancerze (Jagwire),
Wspomnę, że po złożeniu wszystkiego w całość okazało się, że konieczny był zakup nowej tylnej przerzutki XT RD-M781 ze względu na to, że poprzednia była dość wymęczona i skrzywiona po poprzednim sezonie oraz przygodzie z patykiem. Nie można było ustawić precyzyjnie poszczególnych przełożeń, a wiadomo na wyścigu wszystko powinno działać perfekcyjnie i tak też podchodzę do kwestii sprzętowych. Znaczną część spraw związanych z serwisem wykonałem samodzielnie, a część wykonał kolega kolarz Piotr Nowacki z Piły (właściciel sklepu "Kolarz.pl").
W ostatni weekend 8-9 marca wykonałem pierwszy "chrzest bojowy" roweru podczas treningu w terenie ze Sławkiem i Andrzejem. Wypadł on bardzo pomyślnie i byłem pozytywnie zaskoczony, co dobrze rokuje na nadchodzące zawody. Przede wszystkim od razu odczuwalny jest spadek wagi roweru oraz bardzo dynamiczna charakterystyka jazdy z napędem 2x10. Oby jeszcze kondycja dopisywała (obecnie całkiem dobra) i noga dobrze podawała, a wszystko będzie jak być powinno ;).
Poniżej kilka zdjęć zmodernizowanego Krossa Level B9 29'er na sezon 2014.