Akcesoria rowerowe

niedziela, 18 marca 2012

Powitanie wiosny, czyli 126 km na rowerze treningowo

Miniona sobota 17 marca ze względu na pogoda bardzo sprzyjała kolarzom. Postanowiliśmy ze Sławkiem, że przy tej okazji zrobimy dłuższy trening na rowerach mtb w ramach przygotowań do startów w zawodach. Z racji tego, że jedną z naszych ulubionych tras jest teren byłego poligonu wojskowego w Okonku i dalej w kierunku Bornego Sulinowa, tam też skierowaliśmy nasze rowery. A teraz po kolei jak było. Tradycyjnie w sobotę o  godz. 10.00 spotkanie z kolarzami mastersami, którzy wyrazili zdziwienie "A Ty co, nie na szosówce?" Do Okonka jechaliśmy im na kole 40 km/h- taki element treningu szosowego, dzięki czemu zaoszczędziliśmy dość dużo czasu i podnieśliśmy średnią prędkość. W Okonku ruszyliśmy znaną nam drogą w kierunku byłego poligonu i punktu obserwacyjnego.

Tradycyjne miejsce na zdjęcie- punkt obserwacyjny na byłym poligonie w Okonku

Następny odcinek trasy to fragmenty mniej lub bardziej piaszczyste, ale to w końcu poligon. Teren fajny, a po horyzont cisza i spokój.


Ja na zjeździe
Sławek


Dalej trochę dziurawego asfaltu i około godz. 12 dotarliśmy do Bornego Sulinowa. Chwila na uzupełnienie płynów, zakupionych w pobliskim sklepie i rozpoczęliśmy w dobrej kondycji drogę powrotną. Postanowiliśmy wracać terenem, żeby było ciekawiej, a także z powodu czołowego wiatru. Na poligonie jest tyle ścieżek i rozjazdów, że naprawdę można się tam pogubić. W kilku miejscach trzeba było uruchomić gps, aby obrać wybrany kierunek- na Ciosaniec.

Krótki postój w drodze powrotnej z Bornego
Czasami można natknąć się na pozostałości instalacji wojskowych
Gdzieś daleko w terenie, natknęliśmy się nagle na strzałkę z symbolem kolarza- na szosówce :). Jadąc zgodnie z jego wskazaniami i częściowo na wyczucie, trafiliśmy do Ciosańca w gminie Okonek.
Szosowiec wskazywał nam drogę w terenie.
Trasa była bardzo urozmaicona- począwszy od piaskownicy, poprzez kamienie, na rozlewiskach błota kończąc.
Między Ciosańcem, a Pniewem natknęliśmy się na pożar podpalonych traw, który dzielni gasili miejscowi strażacy.
Dalsza część trasy wiodła kolejno przez Pniewo do Borucina, gdzie zaliczyliśmy krótki postój na napoje przy znanym już nam sklepie. Na liczniku było już blisko 100 km, co dało się odczuć chwilowym kryzysem. Udaliśmy się w kierunku Podgaj, a stamtąd lasem w kierunku Tęgoboru, gdzie skręciliśmy do Górznej. Ostatni odcinek asfaltowy przez Nowy Dwór minął bardzo szybko. Podsumowując: 29'er sprawdził się bardzo dobrze na długim dystansie, ponad 5 godzin na siodle roweru, a na liczniku 126 km. To był udany dzień i trening.