Akcesoria rowerowe

sobota, 27 sierpnia 2016

Kaszubska Marszruta- po raz drugi. Chata Kaszubska miejsce przyjazne rowerzystom.

27 sierpnia w sobotę wybraliśmy się z Lidką po raz drugi na Kaszubską Marszrutę. Relację z pierwszego wyjazdu opisałem w poprzednim poście. Zaczęliśmy w Chojnicach, gdzie zostawiliśmy samochód. Ścieżką rowerową przejechaliśmy przez miasto, po czym po kilku kilometrach skręciliśmy w prawo w kierunku miejscowości Krojanty. Warto dodać, że w Krojantach we wrześniu 1939 r. miała miejsce słynna "Szarża Ułanów". Miejsce pola bitwy upamiętnione zostało pomnikiem.Wspomnę, że na naszej wycieczce rowerowej, spotkaliśmy tam miejscowego "ułana", który zapraszał nas na inscenizację historyczną. Pokręciliśmy się jeszcze po okolicy, zwiedzając zabytki i z powrotem wróciliśmy na szlak naszej Marszruty. W Kłodawce skręciliśmy zielonym szlakiem w kierunku Mylofu, gdzie można podziwiać zaporę wodną. Znajduje się tam również duża hodowla ryb. Jechaliśmy utwardzoną, leśną drogą przez Okręglik, Giełdoń i Czarniż. W Kosobudach wjechaliśmy na czerwony szlak i zrobiliśmy sobie tam krótką przerwę. Na polach było już widać, że jest już po żniwach i trwają przygotowania do lokalnych dożynek. Jeszcze kilka kilometrów i dojechaliśmy do Brus, które widoczne były już z daleka z charakterystycznymi dwoma wieżami zabytkowego kościoła. Postanowiliśmy zwiedzić Chatę Kaszubską w Brusach Jaglie. W tym miejscu zaznaczę, że jest to miejsce bardzo przyjazne rowerzystom. Przyjęła nas serdecznie bardzo miła pani, która nas oprowadziła po Chacie Kaszubskiej. Opowiadała o folklorze kaszubskim i wyjaśniała do czego służyły dawne narzędzia i sprzęty. Na zakończenie poczęstowała nas kawą i goframi według lokalnej receptury. Bardzo miło wspominamy to miejsce i polecamy każdemu je odwiedzić. Miejsce, w którym można przekonać się o gościnności Kaszubów. Gdy już nabraliśmy sił, pojechaliśmy zielonym szlakiem w kierunku Chojnic.  Dojechaliśmy do Męcikału, gdzie przejechaliśmy przez ładny most dla kolarzy i pieszych. Wkroczyliśmy na czarny szlak. Po drodze zatrzymaliśmy się przy bunkrze partyzantów z okresu II wojny światowej. Czuliśmy już zmęczenie i przejechane kilometry w nogach. Dały nam się we znaki kaszubskie górki i hopki. Jeszcze ostatnie kilometry i wjechaliśmy do Chojnic. Po ścieżce rowerowym dojechaliśmy do samochodu, który zostawiliśmy przy Starostwie. Z drugiego wyjazdu na Kaszubską Marszrutę wróciliśmy bardzo zadowoleni i pełni wrażeń. Te tereny są szczególnie atrakcyjne dla kolarzy z północnej Wielkopolski (skąd pochodzę) z uwagi na bliskość dojazdu. Polecam wszystkim miłośnikom dwóch kółek, którzy lubią aktywnie spędzać czas i przy okazji poznawać miejscową kulturę i nowe, ciekawe miejsca. Nasza trasa: Chojnice- Brusy- Kosobudy- Męcikał- Chojnice w spokojnym tempie zajęła nam ok. 75 km w czasie ok. 4 godzin.

W Krojantach miejscu historycznej "Szarży Ułanów".

 W mijanych miejscowościach było widać przygotowania do dożynek.

W Kosobudach niedaleko Brus.

Tablice informacyjne Kaszubskiej Marszruty opisują lokalną historię.

Pozowanie z dziadem i babą dożynkową ;) .

W Chacie Kaszubskiej w Brusach Jaglie możemy obejrzeć wiele eksponatów, w tym dla kolarzy :)


Chata Kaszubska to miejsce przyjazne rowerzystom.

Na szlaku Kaszubskiej Marszruty między Brusami, a Chojnicami.


Zapis trasy.

sobota, 13 sierpnia 2016

Kaszubska Marszruta- po raz pierwszy. Charzykowy- Swornegacie.

Kaszuby to miejsce, które lubię odwiedzać już od kilku lat, szczególnie na rowerze. To piękne tereny, do których warto wracać. Duże znaczenie ma też fakt, że ze Złotowa (północna Wielkopolska) jest tam blisko. Namówiłem Lidkę, żebyśmy tam się wybrali. Planując trasę, skupiałem się na tym, aby była ciekawa, dobrze oznakowana, w miarę łatwa do przejechania i nie była typowym mtb. W ten właśnie sposób znalazłem informacje o Kaszubskiej Marszrucie. Stanowi ona blisko 200 km szlaków rowerowych opracowanych przez powiat chojnicki i pobliskie gminy. Dobrze oznakowane trasy przebiegają przez malownicze tereny Borów Tucholskich. Dużą zaletą Kaszubskiej Marszruty jest odsunięcie rowerowych szlaków od dróg używanych przez samochody. Drogi rowerowe, prowadzone są często po leśnych, szutrowych i miejscami asfaltowych ścieżkach. Zyskało na tym bezpieczeństwo rowerzystów/ kolarzy i komfort jazdy. W miejscach postojowych ustawiono wiaty i mapy tras. Swoją przygodę z Marszrutą zaczęliśmy w Charzykowach koło Chojnic, gdzie dojechaliśmy samochodem z rowerami. Po krótkim ogarnięciu się ruszyliśmy szlakiem czerwonym przez Stary Młyn, Funkę i Bachorze. Byliśmy zachwyceni jazdą piękną i wygodną trasą. Wszystko wyglądało tak jak wcześniej opisywałem. Po drodze mijamy wielu rowerzystów, z którymi wymieniamy pozdrowienia. Docieramy do miejscowości Małe Swornegacie, gdzie jezioro Charzykowskie łączy się z Karsińskim. Teraz chwila przerwy na tradycyjne selfie :). W miejscowości Styporc zbaczamy z trasy w prawo i jedziemy zielonym szlakiem Greenway. Jak się okazuje ten fragment trasy wygląda trochę jak mtb, co oznacza, że jest trochę piachu i korzeni. Jakoś dajemy radę. Piękne widoki dużych jezior rekompensują nam trudy jazdy. W ciekawie brzmiącej miejscowości Kokoszka sprawdzamy gps i wynika, że do naszego celu, czyli miejscowości Swornegacie już blisko. Na miejscu robimy sobie przerwę. Widać, że to miejscowość turystyczna. Wszędzie widać oferty wypożyczenia sprzętu wodnego, kwatery agroturystyczne i stoiska gastronomiczne. Dla ciekawości dodam, że w pobliskim sklepie spożywczym, w kolejce do kasy spotykam Roberta Lisowskiego, głównego organizatora Gryf Maratonu MTB, od którego zaczynałem swoje przygody kolarskie. Zamieniamy kilka zdań w sympatycznej atmosferze. Czas już wracać do Charzykowów. Kierujemy się żółtym szlakiem do Chocimskiego Młyna. Stamtąd jadąc ładną i szybką drogą przez las jedziemy przez Kopernicę i Łukomie. W pewnym momencie mam wrażenie, że trochę zboczyliśmy z trasy. Jedziemy na wyczucie i wspieramy się gps-em. Jedziemy wzdłuż jeziora Charzykowy i wiemy, że już jesteśmy blisko. Końcówka trasy to naprzemienne szutrowe podjazdy i zjazdy. Końcówka to jazda szosą i jesteśmy na miejscu. Na zakończenie wybieramy się jeszcze na przejażdżkę po charzykowskiej promenadzie. To bardzo fajne i ładne miejsce nieustępujące tym z np. nadmorskich miejscowości. Zrobiliśmy rowerami ok. 50 km. Do domu wracamy pełni pozytywnych wrażeń z jazdą po Kaszubskiej Marszrucie. Mam lekki niedosyt, bo w Borach Tucholskich jest tyle do zobaczenia, że jeden dzień to za mało. Postanawiamy jeszcze tu wrócić na kolejne, nowe trasy. Wszystkim kolarzom szczerze polecam. Do zobaczenia na dwóch kółkach, na których można zwiedzić aktywnie wiele pięknych miejsc.

Poniżej krótka fotorelacja:







W Charzykowach na promenadzie. Tutaj rozpoczęliśmy i zakończyliśmy naszą trasę.

Zapis trasy.

czwartek, 11 sierpnia 2016

Gródek Krajeński

11 sierpnia, po południu wybraliśmy się z Lidką na luźną przejażdżkę rowerową do Gródka Krajeńskiego. Naszym celem było jezioro Stryjewo i tamtejszy ośrodek wypoczynkowy. Zaczęliśmy w Łobżenicy. Kolejno mijane przez nas miejscowości to: Luchowo, Witrogoszcz i Dźwierszno. Nad jeziorem zrobiliśmy sobie krótką przerwę na tradycyjne zrobienie fotek. Przejechany dystans to ok. 25 km. Czasami, tak blisko jest wiele fajnych miejsc do odwiedzenia rowerem. Wystarczą dobre chęci, żeby usiąść na siodełku. Poniżej krótka fotorelacja.  

Zapis trasy.


W Gródku Krajeńskim można wypożyczyć sprzęt pływający

Pozowanie Lidki :)