7 maja postanowiłem wziąć udział w wyścigu szosowym na pilskim lotnisku. Była to jedna z edycji nowych zawodów Cyklo Piła współorganizowanych przez Piotra Nowackiego z Piły. Zawody rozgrywane były w ramach Mistrzostw Wielkopolski w Kolarstwie Szosowym. Bardzo lubię szybką jazdę szosówką i towarzyszące temu emocje. Poza tym to była dobra okazja po pewnej przerwie w ściganiu spotkać kolegów kolarzy. Nie nastawiałem się na uzyskanie miejsca w czołówce. Biuro zawodów usytuowano w Domku Pilota. Dodam, że lotnisko ma obecnie już całkiem inny, sportowy charakter, a dawniej było wykorzystywane w celach ściśle wojskowych. Przed właściwym ściganiem ze startu wspólnego zrobiłem jedną rundę zapoznawczą. Już na starcie było widać po obsadzie i ich sprzęcie, że łatwo nie będzie. Pojawiły się znane w środowisku kolarzy nazwiska. Ulokowałem się, gdzieś w środkowym rzędzie. Zaznaczę, że dzielnie wspierała mnie moja żona Lidia :) . Piotr przez megafon dokładnie wyjaśnił zasady wyścigu. Ruszyliśmy. Właściwy start nastąpił z biegu po pierwszym, honorowym okrążeniu. Wówczas tempo wzrosło znacznie, tak, że poczułem palenie w płucach. Peleton podzielił się na kilka mniejszych grup. Momentami czołowy wiatr dawał się we znaki. Jazdę potraktowałem jako dobre, aktywne spędzenie czasu i sprawdzenie swojej formy. W dalszej części jazdy wiedząc, że nie osiągnę jakiegoś specjalnie wysokiego miejsca, jechałem spokojnie. Udało mi się nawet dłużej porozmawiać z jednym kolarzy z grupy. Tak razem współpracując we dwójkę, mijały nam kolejne okrążenia. Za każdym z nich na lini mety, Lidia mocno mi kibicowała :), co wyzwalało we mnie dodatkowe pokłady energii. To naprawdę działa. Wreszcie nastał czas na ostatni sprint do mety, na której były wymiany zdań kolarzy i podziękowania za dobrą jazdę. Jazda po lotnisku na zawodach szosowych była dla mnie nowym i ciekawym doświadczeniem.
Moja żona Lidia dzielnie wspiera mnie w sportowej pasji kolarstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz