Drugi dzień majówki (2 maja) z Lidką również spędziliśmy aktywnie, czyli ponownie na rowerach. Tym razem naszym celem była Dolina Rurzycy. Rozpoczęliśmy w Wałczu. Pierwszy fragment trasy miałem zamiar pojechać trasą z wyścigów MTB z dawnych lat. W okolicy bunkrów i skansenu sprzętu wojskowego trochę się zakręciliśmy. Przy pomocy gps- u trafiliśmy na właściwą ścieżkę. Zamierzaliśmy dotrzeć nad Jezioro Krępsko. Początek nie był zbyt łatwy ani przyjemny. Było ciepło i świeciło słońce. W lesie natrafiliśmy na prawdziwe duże "piaskownice" na kilku kilometrach trasy. Mój rower mtb dobrze sobie radził w takich warunkach. Natomiast Lidka na swoim trekkingu miała chwilami dość i stwierdziła jednoznacznie, że nigdy więcej nie będzie jeździła już po takim dużym piachu. Droga była dość nudna, gdyż nic się nie zmieniało Jadąc długo lasem, dotarliśmy do szosy w okolicach Czechynia. Tam po kilku szybkich kilometrach wjechaliśmy znowu w las. Dotarliśmy do trzech jezior Krępsko: Małe, Średnie i Duże. Postanowiliśmy dotrzeć do Kamienia Papieskiego przy tzw. Wrzosach. Wspomnę, że w latach 70-tych bywał tam nasz papież Jan Paweł II. Trochę pobłądziliśmy, gdyż zawsze jeździłem tam wiele razy od drugiej strony: od Ptuszy i Płytnicy, a od Wałcza pierwszy raz. W końcu dotarliśmy do Kamienia, gdzie zrobiliśmy oczywiście pamiątkowe zdjęcia. Pora była już wracać, a byliśmy już dość zmęczeni. Szutrówką dojechaliśmy do Trzebieszek, skąd drogą krajową 22 przez Szwecję pojechaliśmy do Wałcza. Na tej drodze nie było ani przyjemnie ani bezpiecznie wśród tirów i dużego ruchu, ale przynajmniej szybko wróciliśmy z powrotem do samochodu. Zrobiliśmy tego dnia łącznie ok. 55 km. Wyjazd był wymagający kondycyjnie i wart przejechania rowerem rezerwatu Dolina Rurzycy.
Nasza trasa (kliknij, aby powiększyć).
Gdzieś na trasie w Dolinie Rurzycy.
Okolice Jeziora Krępsko.
Przy Kamieniu Papieskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz