1 września 2012 r. wziąłem udział w kolejnym maratonie szosowym zaliczanym do Pucharu Polski- "Pętli Drawskiej" jak nazwano trasę maratonu. Start i meta została usytuowana w Choszcznie (woj. zachodniopomorskie). Wybrałem dystans mega, czyli 154 km. Grupy liczyły 10 osób, które startowały w odstępach 3 minutowych. Moja wystartowała o godz. 8.38. A teraz kilka słów o przebiegu zawodów, który był podobny do Łobza. Przez miasto pilotuje nas motocyklista i praktycznie już w tym momencie zostaje nas tylko trzech i to z tej samej kategorii M3: Michał Dowczyński- Kameleon Team Piła, zawodnik z Wolsztyna i ja. Od początku ciśniemy mocno prawie 50 km/h. Niedługo, po pierwszym, większym podjeździe zostaje nas tylko dwóch. Wspólnie z Michałem uzgadniamy taktykę i dajemy sobie zgodnie mocne zmiany. Wyprzedzamy z dużą prędkością startujących przed nami kolarzy, którzy próbują, ale nie utrzymują się nam na kole. Słyszę z boku komentarz: "Ale szybko jedziecie...". Odpowiadam, że w końcu to zawody. Myślę sobie, że przed nami 4 godziny jazdy i możemy się tak "zajechać" we dwóch nadając takie tempo. Jedziemy tak kilkadziesiąt kilometrów i "zbieramy" dwóch jadących przed nami kolarzy: jednego z kat. M3 z Barlinka, a drugiego z kat. M5. Proponujemy im wspólną jazdę, co daje nam chwilę wytchnienia. Zobaczymy jakie będą mieli tempo i jak długo pojedziemy razem. Okazuje się, że zebrani koledzy dają mocne, konkretne zmiany. Prędkość cały czas ponad 40 km/h. Po wyjeździe z Kalisza Pomorskiego w kierunku Drawska trasa obfituje w liczne wzniesienia i krótkie, sztywne, a przy tym strome podjazdy. Do tego aż do Łobza mamy czołowy wiatr. Po uzgodnieniach stajemy w mieście na ok. 30 sek. na bufecie, aby uzupełnić zapasy wody i żywności. Wstępują we mnie nowe siły. Po kilkunastu kilometrach wyprzedzamy dużą grupę kolarzy, którzy nie utrzymują się z nami. Kolega z Barlinka żegna się z nami i dziękuje za wspólną jazdę. Zostajemy w trójkę i zgodnie współpracujemy. Jedziemy płynnie, mocno i efektywnie. Kolega z M5 na podjazdach jest naprawdę silny. Dojeżdżamy do miejscowości Recz. Od tej chwili pozostaje nam niecałe 20 km do mety. Tutaj trzeba zachować czujność i nie pozwolić sobie na chwilę słabości, bo w końcówce można czasem dużo stracić i zmarnować dobre zawody. Tempo lekko spada, bo każdy jest już naprawdę zmęczony. Po takim dystansie nawet nie odczuwam symptomów nadchodzących skurczów, co wcześniej się zdarzało. Wjeżdżamy do Choszczna. Wiem, że walka rozstrzygnie się między mną a Michałem, który mówi, że: "mamy interes do załatwienia". Zawodnik z M5 wychodzi na prowadzenie, później Michał i ja. Jedziemy przez miasto i już jesteśmy ok. 400 metrów do mety. Ostatni, ostry zakręt w lewo, gdzie trzeba uważać na samochody i trochę zwolnić. Już widać bramę kończącą maraton i następuje sprint. Michał zostaje rozprowadzony, natomiast ja wjeżdżam tuż za nim. Tym razem to on ze mną wygrał, a tydzień wcześniej w Łobzie- ja z nim. Gratulujemy sobie wspólnej, naprawdę bardzo dobrej i mocnej jazdy. Jesteśmy zgodni co do tego, że nasza taktyka się sprawdziła i przyniosła efekty. Sprawdzamy listę wyników dystansu mega. Michał zajmuje I open i I miejsce w kat. M3. Natomiast ja tuż za nim II miejsce open na dystansie mega 154 km i II miejsce w kategorii M3. Mój czas: 4:14:43. To był naprawdę udany maraton szosowy obfitujący w kolarskie emocje oraz akcje na ciekawej trasie "Pętli Drawskiej".
WYNIKI
|
Na lini startu (ja w środku). |
|
Na mecie. |
|
Z pamiątkowym medalem i dyplomem. |
|
Ceremonia dekoracji. |
|
Od lewej: Maciej Walczak (UKS Sportowiec Piła)- dystans mini 96 km oraz startujący na dystansie mega 154 km: Michał Dowczyński (Kameleon Team Piła) i ja- Marek Dereszkiewicz (Goggle Pro Active Eyewear)- Złotów |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz