Akcesoria rowerowe

środa, 19 września 2012

VI Otwarte Mistrzostwa Piły w Kolarstwie Szosowym 15-16.09.2012

Dzień I- Jazda Indywidualna na czas.

W pilskich, szosowych zawodach wziąłem udział po raz trzeci. Tym organizatorzy zlokalizowali je w centrum miasta, dzięki czemu stały się bardziej medialne i dostępne dla kibiców. Biuro zawodów ulokowano przy hali sportowej MOSiR-u. A teraz kilka słów ode mnie. Na sobotnią „czasówkę” (11 km) po Pile przyjeżdżam prosto z zawodów mtb w Wieleniu. Pierwszy raz zdarza mi się zaliczyć 2 wyścigi jednego dnia. Spotykam wielu kolegów z treningów i zawodów szosowych. Widać też znanych czołowych zawodników w kraju z kategorii elita i masters. Odbieram fajny pakiet startowy, sprawdzam sprzęt i jadę z kilkoma kolarzami na rozpoznanie trasy. Zawodnicy startują w odstępach 1- minutowych, niektórzy z nich mają bardzo wysokiej klasy rowery jak z Pro Touru i kosmiczne kaski. Mój start zaplanowano na godz. 16.06, to dobrze, bo przynajmniej odpoczywam po Wieleniu. Przychodzi czas na mnie, ostatnie odliczanie i jazda po ulicach Piły. Początek to kilka zakrętów i nawrót przy większym rondzie na ulicy Warsztatowej, po czym następuje podjazd. Ważne jest umiejętne składanie się w zakręty, tak aby nie wytracać za dużo prędkości. Momentami jest to ryzykowne. A tutaj liczy się każda sekunda… Teraz jazda prostym i gładkim odcinkiem ulicą Koszalińską. Jestem mocno rozpędzony. Drugi nawrót. Zostało ok. 4 km. Następuje kolejny, długi podjazd i do tego jeszcze z czołowym wiatrem. Jest ciężko… Wstaję z siodełka i jadę na twardych przełożeniach. Po pewnym czasie mijam bramę mety przy hali sportowej. Nie jestem do końca zadowolony z tej jazdy. Mogło pójść lepiej. To była moja pierwsza „czasówka” po mieście. Nowe doświadczenie i wrażenia ciekawe.
Czas- 18:23, 39/82 miejsce open, 9/15 w kat. M3

Dzień II- Wyścig ze startu wspólnego.
Start i metę ulokowano na ulicy Mickiewicza. Trasę poprowadzono po 9 rundach o długości 7 km. O godz. 11.30 zgodnie z programem ruszamy całym peletonem na rundę zapoznawczą trasy, po czym stajemy na linii startu. Po chwili ruszamy bardzo mocnym tempem. Trzeba bardzo uważać na początku, bo jadą kolarze o różnych umiejętnościach, a o wypadek nietrudno. Staram się być czujny szczególnie przy wejściach w zakręty. Na ulicy Koszalińskiej w pewnym momencie osiągamy prędkość ponad 70 km/h. Trasa ciekawa, fragmentami trudna, a przy tym interwałowa. Zakręty o 90 stopni na których trzeba mocno zwalniać, kilka podjazdów, zjazdów i rond. Tempo i styl jazdy można porównać do zawodów xc w mtb. Peleton po pierwszym okrążeniu się rozciąga. Moja część peletonu objeżdża dookoła prawidłowo duże rondo, które mogliśmy pojechać na skróty, skręcając od razu w lewo. Ten „błąd” powoduje że nie możemy dogonić już zasadniczej, czołowej grupy. Jadąc tak początkowo w około 7 osób dajemy sobie zmiany, do których niestety nie wszyscy są skorzy. Ja staram się dawać jak najmocniejsze zmiany, a niektórzy dają takie słabe i krótkie licząc na przewiezienie się na kole… W momencie przejeżdżania każdego okrążenia kibice nas dopingują, a spiker komentuje nasz przejazd. W pozostałych częściach Piły mieszkańcy także nam kibicują. To fajne uczucie mieć możliwość ścigania się po pustych i zabezpieczonych przez organizatora ulicach. Gdy zostają do końca 2 okrążenia, zachowuję zdwojoną uwagę, w szczególności na podjazdach, żeby nikt nie próbował mi odjechać. Kontroluję sytuację na przedzie. Wiem, że zaraz rozpocznie się sprint i muszę wykazać się refleksem. Na ostatnich kilkuset metrach następuje sprint. Cisnę do oporu rzucając na boki rowerem. Słyszę jak spiker mówi, że wjechałem pierwszy z mojej grupy. Z zajętego miejsca i czasu jestem średnio zadowolony. Jednakże pierwszy raz jechałem w tego typu zawodach szosowych, a jego przebieg traktuję jako nowe doświadczenie. W przyszłym sezonie muszę więcej jeździć w takich wyścigach. Warto było wziąć udział w dobrze zorganizowanych Szosowych Mistrzostwach Piły.


W pilskich zawodach szosowych wzięło udział wielu znajomych kolarzy


Na czele grupy.
Kibice przy trasie dopingowali kolarzy
Sprint do mety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz