4
sierpnia w niedzielę wspólnie ze Sławkiem i Andrzejem, wybraliśmy
się eksplorować kolejną cześć Kaszub. Dla przypomnienia dodam,
że wcześniej były to okolice jeziora Charzykowskiego. Tym razem
postanowiliśmy udać się dalej na północ w kierunku Kościerzyny.
Naszym głównym celem było objechanie dookoła jeziora Wdzydze
nazywanego „Kaszubskim Morzem” lub „Wielką Wodą”. Nasz
pierwszy etap wyprawy rozpoczęliśmy w Brusach, gdzie zostawiliśmy
auta i udaliśmy się rowerami lokalną asfaltową drogą w kierunku
miejscowości Wiele i Borsk. Już na drogach dostrzegalny był
regionalny charakter Kaszub, objawiający się chociażby podwójnymi
nazwami miejscowości. W Borsku zrobiliśmy pierwszy postój i tam
właśnie ujrzeliśmy jezioro Wdzydze. Był czas na krótki posiłek
i pamiątkowe zdjęcia. Nawigując ruszyliśmy dalej, mając z lewej
strony jezioro. Dalsza część jazdy to szutrowe drogi leśne.
Podczas przerwy popływaliśmy i schłodziliśmy się w tytułowym
jeziorze. Od razu poczuliśmy się bardziej rześko. Trochę głodni
w okolicach miejscowości Gołuń, udaliśmy się do przydrożnego
baru o wymownej nazwie „Ostoja”, który prezentował siermiężny
wystrój z minionej epoki lat 80- tych. Wspomnę, że z magnetofonu
odtwarzano tam również takie przeboje muzyczne. Nawet spodobał mi
się taki „powrót do przeszłości” ;). Menu lokalu bardzo
skromne, nie pozostawiające wyboru. Sławek zamówił ostatni,
dostępny placek po węgiersku, ja pizzę- obydwa posiłki stanowiły
mrożonki z mikrofali o czym poinformował właściciel lokalu. W
smaku nijakie, takie tylko, aby się nasycić. Do tego kawa.
Ruszyliśmy do kolejnego etapu naszej rowerowej podróży i
kilkanaście minut później dotarliśmy do miejscowości Wdzydze
Kiszewskie. Klimaty już całkiem inne i widać od razu było, że to
miejscowość wypoczynkowa na wysokim poziomie. Dużo lokali,
pensjonatów i przystani jachtowych. Trochę żałowaliśmy, że
tutaj nie zjedliśmy posiłku w lepszych okolicznościach.
Postanowiliśmy obejrzeć panoramę jeziora z wieży widokowej o
wysokości 36 metrów. Nie mieliśmy ze sobą zapięć, toteż
zabraliśmy nasze rowery na środkowy poziom, a dalej już po
schodach bez nich. Oczywiście koniecznie zrobiliśmy zdjęcia na tle
rozległej i malowniczej panoramy. Sławek dotarł na najwyższą
platformę widokową. My z Andrzejem dotarliśmy 2 piętra niżej, bo
obawialiśmy się o nasze rowery pozostawione bez opieki, a nie
chcieliśmy kusić losu. Po opuszczeniu Wdzydz udaliśmy się w
kierunku wsi Czarlina i Przerębska Huta. Upał i zmęczenie dawały
stopniowo znać o sobie, a do tego dochodziły momentami piaszczyste
drogi. W Piechowicach znowu pamiątkowe zdjęcia przy tablicy, które
udostępniliśmy na fb. Niektórzy myśleli, że znowu jesteśmy w
górach ;). W Dziemianach zrobiliśmy krótki postój na kąpiel w
miejscowym jeziorze. Naszym kolejnym celem było Leśno, gdzie
znajdują się kamienne kręgi, stanowisko archeologiczne i cmentarz
z czasów starożytnych. Ostatni odcinek naszej wyprawy to powrót do
Brus, kiedy to odczuwaliśmy już zmęczenie i niedostatki wody.
Ogólnie przejechaliśmy 90 km we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym, co
z postojami zajęło nam około 8 godzin. Podsumowując to była
jedna z lepszych naszych eskapad rowerowych i to niedaleko od
północnej Wielkopolski, skąd jesteśmy. Warto było tam pojechać
i spędzić aktywnie dzień. Kaszuby to atrakcyjne miejsce z dużym
potencjałem do jazdy rowerem, które ze swojej polecam.
|
Pierwszy przystanek w Borsku, gdzie ujrzeliśmy Jezioro Wdzydze. |
|
Początkowy etap wyprawy wiódł szerokimi i prostymi szutrówkami. |
|
Były również kręte podjazdy i zjazdy... |
|
W oczekiwaniu na zamówiony posiłek. |
|
Lokal, gdzie zjedliśmy posiłek miał klimat lat 80- tych ;) |
|
Oczywiście był też czas, żeby skorzystać z uroków kąpieli. |
|
Panorama na Jezioro Wdzydze nazywane "Kaszubskim Morzem". |
|
Na wieży widokowej we Wdzydzach Kiszewskich. |
|
No to heja Andrzej ;)... i w drogę. |
|
W Piechowicach..., ale tych kaszubskich ;) |
|
W miejscowości Leśno, gdzie znajdują się kamienne kręgi i cmentarz z czasów starożytnych.
Fot.: archiwum własne, Sławek, Andrzej T.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz