Ostatnie, mroźne dni powodują, że ciężko realizować treningi szosowe, dlatego trenuję w lesie w okolicach złotowskiego amfiteatru i ścieżki Biegu Zawilca. Jak zwykle w weekendy spotykam się z mastersami i punktualnie o godz. 10 następuje start do "wyścigu". To tzw. race day. Dobrze jest raz kiedyś tak się przepalić, ale staram się przeprowadzać trening zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami o tej porze roku. Duża ilość ścieżek sprawia, że jest ciekawie i przyjemnie, a jadąc kilka dużych pętli można zrobić całkiem spory dystans. W ostatni dzień stycznia późnym popołudniem spotkałem na trasie Sławka i zrobiliśmy wspólnie kilka okrążeń. Trening zajął mi ponad 2 godziny, podczas którego przejechałem 43 kilometry.
|
Ja między Scottami 29'erami |
|
Sławek na tle zachodzącego, zimowego słońca |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz