Projekt przejechania na rowerach 200 kilometrów czerwonym szlakiem dookoła powiatu złotowskiego znany był już od kilku miesięcy i nabierał mocy. Jego pomysłodawcą i inicjatorem był Wiesław Fidurski ze Złotowa. Jako że sezon startów już się zakończył i jest teraz czas, żeby pojeździć trochę spokojniej, w sobotę 20 października z samego rana postanowiliśmy wyruszyć na rowerach mtb w trasę. Ponadto zapowiadała się bardzo dobra słoneczna i ciepła pogoda. Wręcz idealne warunki. Punktualnie o 7.30 spotkaliśmy się przy mostku złotowskiej promenady nad Jeziorem Miejskim. Było nas w sumie sześciu kolarzy: Sławek, Wiesław Fidurski, Andrzej Tomas, Jan Biela, Piotr Polcyn z Budzynia i ja. Dodam, że Piotr odpowiedział na nasze zaproszenie na zaprzyjaźnionym wortalu xc-mtb.info, co nas bardzo ucieszyło. Wyruszyliśmy w gęstej mgle, która stopniowo opadała. Jadąc przez bardziej urokliwe fragmenty delektowaliśmy się pięknymi okolicznościami przyrody. Niby te same trasy, które przerabialiśmy na treningach, ale z rana wyglądały zupełnie inaczej. Zacząłem zwracać uwagę na to, czego nie zauważałem na treningach. Momentami przez drogę przebiegały nam też dzikie zwierzęta. Nasza trasa wiodła w okolicach leśniczówki Nowy Dwór, następnie przez Górzną oraz przy moście na Gwdzie przy drodze Złotów- Jastrowie. Następnie skierowaliśmy się w kierunku stanicy harcerskiej w Podgajach, dalej przez Chwalimie do Okonka oraz ścieżką "W Dolinie Pięciu Rzek" do Lędyczka. Stamtąd skierowaliśmy się w okolice urokliwej tzw. Szwajcarii Kiełpińskiej oraz Lipki i Wielkiego Buczka. W dolinie rzeki Łobzonki w głębi lasu spotkaliśmy nieoczekiwanie nawet parę rowerowych turystów z Poznania. Było miło i sympatycznie. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć na pamiątkę. Kolejno mijane miejscowości to Witrogoszcz, Piesno i Sławianowo, w którym po przejechaniu ponad 100 km odłącza się od nas Jan i wraca do Złotowa. Jedziemy dalej w kierunku Głubczyna i Żeleźnicy ciekawym singletrackiem wzdłuż jezior. Nawet nie wiedziałem, że tak blisko mam takie ciekawe, nieodkryte jeszcze przez mnie szlaki. Za Żeleźnicą w lesie odczuwamy już pewne oznaki zmęczenia. Dojeżdżamy do Krępska, gdzie przed miejscowym sklepem posilamy się uzupełniając energię. Dalej jedziemy znanym nam już szlakiem do Wrzosów, skąd skręcamy do Ptuszy, z której jedziemy lasem w kierunku Jastrowia i już do "mety" w Złotowie. Na zakończenie po godz. 18-tej robimy jeszcze z Piotrem rundę po oświetlonej promenadzie, który zapewnia, że jest bardzo zadowolony z naszej wspólnej jazdy. My również. Zajęło nam to ponad 9 godzin efektywnej jazdy i ponad 200 km. Osobiście mam dużą satysfakcję z przejechania tego dystansu i pobiłem w ten sposób prywatny rekord, tak dystansu jak i czasu jazdy. Dopisała kondycja. Dopisali współtowarzysze "rajdu", pogoda, sprzęt, a czerwony, rowerowy szlak wokół powiatu złotowskiego okazał się nadzwyczaj ciekawy, urozmaicony i zmieniał się jak kalejdoskopie. To był dobrze, przygodowo i aktywnie spędzony dzień w dobiegającym końca sezonie 2012.
|
Na starcie przy złotowskiej promenadzie, od lewej: Sławek Dereszkiewicz (brat), Wiesław Fidurski, Jan Biela, ja (Marek Dereszkiewicz), Piotr Polcyn i Andrzej Tomas |
|
Kolarze we mgle ;) |
|
Szosowy fragment z Nowego Dworu do Górznej |
|
Postój nad jeziorem w okolicach Podgaj |
|
W miejscowym sklepie w Lipce zrobiliśmy zakupy żywności |
|
Malownicza "Szwajcaria Kiełpińska" |
|
W Wersku. Od lewej: Piotr, Sławek. |
|
W dolinie rzeki Łobzonki nieoczekiwanie spotkaliśmy rowerowych turystów z Poznania |
|
Postój przy sklepie w Sławianowie |
|
Trasa nad jeziorem w kierunku Augustowa i Głubczyna |
|
Czerwony szlak był dobrze oznakowany i widoczny |
|
Ostatni posiłek w Krępsku |
|
Zapis trasy. 200 km rowerowy "ring" powiatu złotowskiego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz