Akcesoria rowerowe

czwartek, 19 września 2013

Michałki- Wieleń MTB- Jubileuszowa X Edycja- 14.09.2013

Na wrzesień tradycyjnie, zawsze przypada kultowy, najstarszy maraton MTB w Wielkopolsce „Michałki”, który odbywa się corocznie w Wieleniu i Puszczy Noteckiej. Tym razem była to jubileuszowa X edycja. Dla mnie był to siódmy start w tych zawodach, gdyż pierwszy raz byłem tam w 2007 roku. Miłym akcentem było zakwalifikowanie mnie do pierwszego sektora wśród znanych wielkopolskich zawodników, o czym wspominał na swojej stronie internetowej redaktor Piotr Kurek. Łącznie na 3 dystansach: mini, mega i giga wystartowało ok. 500 kolarzy, spośród których spotkałem wielu znajomych tych bliższych i dalszych. Wybrałem dystans mega liczący około 60 km. Tym razem trasę poprowadzono w odwrotnym kierunku. Tradycyjnie pierwsze kilometry to jazda szosą za samochodem policyjnym w kierunku skrętu do lasu w prawo. I tu nagłe zaskoczenie- na przejeździe kolejowym zamknięty szlaban. Kilka minut oczekiwania i heja ;) do przodu szosowym tempem ponad 40 km/h. Po wjeździe w las kilka kałuż z błotem. Kilka osób spanikowało i zaczęło ich rzucać na boki, ktoś się wywrócił. Wymijam ich i staram się systematycznie wyprzedzać i załapać się do szybkiego „pociągu”. 29’er daje przewagę w takich sytuacjach. Jednocześnie czuję, że to nie jest mój dzień, a dyspozycja fizyczna jest niezadowalająca. Nogi są dość ciężkie. Jednak po pewnym czasie rozgrzałem się i było lepiej. Trasa niby łatwa, ale nie dająca ani chwili odpoczynku i momentami z szeregiem interwałów. W całości przejezdna. Do tego podłoże, po którym jedzie się jak po gąbce i które potrafi wyssać siły. Kto jeździł Michałki, ten wie o czym piszę. Na 42 km czuję kryzys i zmęczenie, a do tego zaczynam być wyprzedzany przez zawodników, którzy na punkcie kontrolnym byli 5 minut za mną. Wiem, że nie jest ze mną najlepiej w tym momencie. W pewnej chwili wyprzedza mnie kolarka i kolarz z teamu „N…”. Pomimo zmęczenia, podejmuję decyzję, że muszę dosiąść im koła i jechać z nimi, bo to dla mnie szansa. Teraz albo nigdy. Tempo wzrosło i tak stopniowo wyprzedzamy jadące przed nami osoby. Jako, że staram się współpracować, wychodzę 2 razy na zmianę, ale dla kolarza z „N…” moje tempo chyba było za wolne, bo od razu mnie wyprzedzał. Myślę sobie, ok. w takim razie jadę za wami. Postanawiam za wszelką cenę nie odpaść z „minipociągu”. Nogi są już tak nabite ze zmęczenia, że pojawiają się kurcze. Patrzę na licznik i tylko odliczam kilometry do końca. Ostatni odcinek to znany dojazd do stadionu przez pole pełne nierówności. To kluczowy odcinek przy końcówce tego maratonu. Jeszcze tylko ostatnie okrążenie na stadionie. Wjeżdżam tuż za zawodnikiem, za którym wcześniej jechałem i który pracował na trasie, stąd też nie ścigałem się z nim przy wjeździe na „kreskę” mety. Uzyskujemy jednakowe czasy. Redaktor P. Kurek oznajmia przez mikrofon nasz przyjazd. Schodzę z roweru i przez kilka minut nie mogę się ruszyć, gdyż dostaję potężnych kurczy obu nóg- pierwszy raz w tym sezonie. Tak sobie stoję, pokręcony z bólu staram się rozruszać i jakoś dochodzę do siebie. X edycja Michałków kosztowała mnie wiele wysiłku, ale naprawdę warto było tu przyjechać ze względu na wspaniałą atmosferę tego kolarskiego święta.
Miejsce: 22/64 w kat. M3, 77/196 open (dystans mega)
Czas: 2:40:31

WYNIKI MEGA


W "Michałkach" 2013 uczestniczyło wielu czołowych wielkopolskich zawodników i nie tylko...





Z Rafałem Przybylskim- Redaktorem Naczelnym XC-MTB.info oraz kolegą teamowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz