Drugiego dnia naszego majowego weekendu do Pucka, postanowiliśmy z Lidką wybrać się do Jastrzębiej Góry, a konkretnie do Przylądka Rozewie. Miejsce to jest geograficznie najbardziej wysuniętym punktem na północy Polski. Planując trasę nie zauważyłem, żeby biegł tam bezpośredni szlak rowerowy. Wybrałem lokalną drogę asfaltową, która jak się później okazała drogą o dużym natężeniu ruchu samochodów. Za ruchliwą drogą nr 216 biegnącą przez centrum Pucka, skręciliśmy w lewo w kierunku miejscowości Gnieżdżewo. Pogoda znowu nam się udała i było słonecznie, jednak był silny, czołowy wiatr. Jechałem z przodu, a Lidka z tyłu trzymała się blisko mojego koła. Nie było za bardzo czasu na rozmowy i podziwianie widoków ze względu na wspomniany ruch na drodze. Kolejne mijane miejscowości to: Łebcz, Strzelno i Mieroszyno, za którym kawałek drogi jechaliśmy leśną ścieżką. Po blisko 20 km dotarliśmy do Jastrzębiej Góry. Najpierw skierowaliśmy się na Przylądek Rozewie, aby udokumentować zdjęciami nasze dotarcie tutaj. Zamieniliśmy też kilka słów z turystą rowerowym. Nie mogło też zabraknąć gofra i kawy, żeby się zregenerować ;) . Pojechaliśmy też do latarni morskiej, ale nie weszliśmy na nią ze względu na kolejkę turystów. Pojeździliśmy jeszcze po mieście i był czas wracać z powrotem do Pucka. Droga minęła już nam szybko, gdyż było z wiatrem. Dodam, że cieszę się, że mogłem poznać na rowerze nowe dla mnie miejsce, czyli Przylądek Rozewie. A dodatkowo 40 km przejechane w nowym miejscu. Ze swoje strony zachęcam do aktywnego planowania i spędzania urlopu, który w ten sposób jest znacznie ciekawszy od typowego leżakowania na morzem ;) .
Krótka fotorelacja:
Przylądek Rozewie- najbardziej wysunięty na północ punkt Polski. |
Bilans kalorii musi się zgadzać ;) |