Wybierając
się do Dolska na zawody z cyklu Grand Prix Wielkopolski jechałem z
myślą sprawdzenia sił i formy po zimowych treningach oraz
wypróbowania nowego sprzętu, czyli karbonowego Krossa Level B9
29'er w terenie. Była to również dobra okazja do spotkania się ze
znajomymi i kolegami kolarzami po dłuższej przerwie. Dodam, że
pierwszy raz w sezonie reprezentowałem Kross Racing Team. Wybrałem
dłuższy dystans mega liczący 72 km. Na starcie stawiło się wielu
kolarzy, w tym czołówka krajowego mtb. Punktualnie o godz. 11
nastąpił start honorowy w kierunku rynku w Dolsku. Jak zwykle nie
obyło się bez przepychanek i nerwowej atmosfery podczas przejazdu
przez miasto. Każdy chciał być jak najbliżej z przodu,
szczególnie młodsi i niedoświadczeni kolarze, a przecież to długi
dystans dopiero weryfikuje formę. Po krótkiej przerwie na rynku
nastąpił start ostry, a po chwili rozpoczął się długi asfaltowy
podjazd, który spowodował selekcję i rozciągnięcie peletonu, co
bardzo mi odpowiadało. To było dobre i bezpieczne rozwiązanie na
początek maratonu. Mając w pamięci trasę ubiegłoroczną, obecna
trasa poprowadzona w okolicach Dolska zaskoczyła mnie swoją
różnorodnością. To już nie była ta sama, płaska i nudna trasa,
gdzie tworzyły się „pociągi”. Obfitowała w ciekawe sekwencje
jak brukowe podjazdy, dłuższe i krótsze podjazdy, odcinki
piaszczyste, leśne, polne jak i asfaltowe. Na jednym z krętych
zjazdów, na którym było dużo patyków i liści, na dużej
prędkości podbita przez koło gruba gałąź uderzyła w tylną
przerzutkę mojego roweru, uszkadzając poważnie jej wózek. Zaczął
ocierać o szprychy, a biegi zaczęły skakać po całej rozpiętości
kasety. Byłem zmuszony zatrzymać się prostować prowizorycznie
ręcznie przerzutkę, aby ta w miarę działała. Mijali mnie kolejni
zawodnicy. Musiałem nadrabiać straty, ale niestety biegi nie
wchodziły tak jak powinny i nie mogłem jechać z pełną mocą przy
mocniejszym naciśnięciu w pedały- łańcuch skakał po trybach, co
mnie skutecznie wybijało z rytmu. Kontynuując jazdę byłem
zmuszony zrobić jeszcze 2 kolejne postoje przeznaczone na
prostowanie zgiętej przerzutki. W tym momencie już wiedziałem, że
o dobrym wyniku mogę już zapomnieć, ale mimo wszystko nie
poddawałem się i jechałem na tyle ile pozwalał sprzęt oraz moja
kondycja. W końcówce zawodów na chwilę złapały mnie kurcze ud,
a przy tym udało mi się jeszcze wyprzedzić kilku kolarzy, po
których zachowaniu widać już było duże zmęczenie. Pojawił się
już znany asfaltowy zjazd i skręt w lewo do mety, gdzie redaktor P.
Kurek relacjonował przebieg wyścigu. Po szybkim ogarnięciu się,
poszedłem sprawdzić wyniki. Jakie było moje zaskoczenie, że
znalazłem się na 9 miejscu open i 2 kat. M3 przed mocniejszymi ode
mnie zawodnikami. Będąc fair w stosunku do innych kolarzy i do
samego siebie, od razu poszedłem do obsługi pomiaru czasu i
zgłosiłem ten fakt, żeby dokonali korekty mojego rzeczywistego
rezultatu, aby uniknąć niejasności przy dekoracjach. Przypomniało
mi to pewną, podobną sytuację z ubiegłego roku z maratonu w Kole…
Osiągnięty przeze mnie wynik, na który wpłynęły problemy
techniczne: 93 open, 39 w kat. M3, czas: 3:05:00. Poza wspomnianą
usterką sprzęt spisywał się bardzo dobrze jak na ściganckiego
29'era przystało. Na kolejnych zawodach powinno być już tylko
lepiej.
|
Ostatnie chwile przed startem do pierwszego maratonu mtb w sezonie. |
|
Fot. strefasportu.pl Trasa w Dolsku potrafiła zaskoczyć swoją różnorodnością. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz